RZABKA... to samo ostatnio mowilam Kyofu na gg ;D
Ostatnio edytowany przez nopal (2009-11-16 20:41:24)
Offline
Irene napisał(a):
Kotku odwal się. Po roku się obudziłeś że Twoja dziewczyna się nie maluje i nie ubiera "kobieco" a teraz fochy strzelasz. Kurwa już nie mogę być sobą?? Nie lubię tych idiotycznych babskich ciuszków, makijaż lubię tylko ostry albo wcale, nie jestem towarzyska, nie cieszę się ze wszystkiego jak głupia i mówię tylko wtedy jeśli mam coś do powiedzenia zamiast paplać od rzeczy. A wszelkie możliwe zmiany których tak byś chciał raczej nie sprawią że będę bardziej radosna bo mnie denerwują. Pozwól mi być sobą.
Kobiecość nie ma dla mnie większego znaczenia. Każdy jest sobą, każdy jest inny i inaczej pojmuje świat i pewne pojęcia. I tyle.
Kurwa. Już Cię lubię.
Shiruya napisał(a):
... wracając do tematu.
Killerdust. napisał(a):
Kobiecość boli przede wszystkim.
- rodzimy dzieci
- mamy celluit
- nie sikamy na stojąco
- jesteśmy dyskryminowane
- mamy okres
etc. x_xtego wszystkiego bym nie podpięła pod termin 'kobiecość'.
Gdyby TO było kobiecością, to każda kobieta byłaby kobieca, a tak nie jest, prawda? No, przynajmniej ja nie potrafiłabym, dajmy na to na takiego 'babo-chłopa' użyć określenia 'kobieca'. Dla mnie kobiecość jest tym, co u kobiety nazywamy wdziękiem. Posługując się synonimami wdzięku - czar, urok, powab etc. Do tego od siebie bym dodała wrażliość czy emocjonalność.
Kobieta, która jest kobieca wywiera na nas duże wrażenie. Dobra, będę mówić za siebie, żeby nie było - wywiera NA MNIE duże wrażenie.
I tu nie chodzi moim zdanie o makijaż, platynę na włosach, miniówę i kręcenie tyłkiem.
A dla mnie kobiecość to właśnie nie to, że ma się 10kg tapety na ryju. Facet też tak może zrobić i dla mnie i tak nie będzie kobiecy.
Odkąd pamiętam to trzymałam się w męskim gronie i tak się zachowywałam, co nawet przerażało moją rodzicielkę, bo swego czasu nawet chodziłam jak chłopak. Na szczęście to mi akurat przeszło. >.> A mimo to i tak zawsze podkreślałam, że jestem kobietą i nie chciałabym być facetem, a tym bardziej mieć penisa. Nie wytrzymałabym długo gdyby coś mi dyndało między nogami >.>
Soanseth napisał(a):
Shiruya mój facet uważa że nie jestem kobieca a wrażliwości i emocjonalności to mi raczej nie brakuje.
Tia, wrazliwość.. "jaki on słooodki!". A tak w ogóle to przesadzasz. Ja rozumiem że można być wrażliwym, al ty przekraczasz wszelkie normy. Płakac na anime.. what the fuck?
On woli mini i makijaż
Tu nie o to chodzi że wolę. Po prostu kobieta lepiej wygląda w czymś, co zostało stworzone dla niej. pokazać nogi, odrobinę dekolt plus delikatny makijaż.
Dodam do tego, co napisała Shiru, pewną tajemniczość, delikatność i nie rzucanie w co drugim zdaniu "kurwa".
Tego irene na pewno nie ma, a kurwami rzuca lepiej niż nie jeden dres.
- też beczę na anime.
- jak przyszłam w mini do szkoły to chłopaki z klasy beczeli, że się zamieniam w pustaka.
- SOAN, KURWA, ODDAJ MI SWOJĄ DZIEWCZYNĘ O_O Już ją kocham XD
Offline
Killerdust. napisał(a):
Shiruya napisał(a):
... wracając do tematu.
Killerdust. napisał(a):
Kobiecość boli przede wszystkim.
- rodzimy dzieci
- mamy celluit
- nie sikamy na stojąco
- jesteśmy dyskryminowane
- mamy okres
etc. x_xtego wszystkiego bym nie podpięła pod termin 'kobiecość'.
Gdyby TO było kobiecością, to każda kobieta byłaby kobieca, a tak nie jest, prawda? No, przynajmniej ja nie potrafiłabym, dajmy na to na takiego 'babo-chłopa' użyć określenia 'kobieca'. Dla mnie kobiecość jest tym, co u kobiety nazywamy wdziękiem. Posługując się synonimami wdzięku - czar, urok, powab etc. Do tego od siebie bym dodała wrażliość czy emocjonalność.
Kobieta, która jest kobieca wywiera na nas duże wrażenie. Dobra, będę mówić za siebie, żeby nie było - wywiera NA MNIE duże wrażenie.
I tu nie chodzi moim zdanie o makijaż, platynę na włosach, miniówę i kręcenie tyłkiem.A dla mnie kobiecość to właśnie nie to, że ma się 10kg tapety na ryju. Facet też tak może zrobić i dla mnie i tak nie będzie kobiecy.
Odkąd pamiętam to trzymałam się w męskim gronie i tak się zachowywałam, co nawet przerażało moją rodzicielkę, bo swego czasu nawet chodziłam jak chłopak. Na szczęście to mi akurat przeszło. >.> A mimo to i tak zawsze podkreślałam, że jestem kobietą i nie chciałabym być facetem, a tym bardziej mieć penisa. Nie wytrzymałabym długo gdyby coś mi dyndało między nogami >.>
Ale po co mnie poprawiasz, skoro ja właśnie to napisałam? Chyba nieuważnie przeczytałaś mojego posta.
poza tym możesz być kobietą, ale nie musisz być kobieca.
Offline
Ale ja Cię nie poprawiam ! : O
Tylko Cię cytnęłam XD
Offline
Tekashi napisał(a):
Killerdust. napisał(a):
- SOAN, KURWA, ODDAJ MI SWOJĄ DZIEWCZYNĘ O_O Już ją kocham XD
Nie tylko Ty xD
Ale ja się nie oddam Jestem zbyt zapatrzona w mój cały świat..o przepraszam miało być w Soana.
Killuś a co z sygnaturką *robi słodkie oczka*
Offline
Pewnie nie odkryję Ameryki, jednak dla mnie "kobiecość" wiąże się z indywidualnym odczuciem meżczyzny, tak samo dla każdej z nas "męskość" jest względna.
Z moich kontaktów z kumplami wyniosłam wazny wniosek i większosc (kobiet) będzie się z tym kłócić, ale nie oszukujmy się, dla mężczyzn kobieta jest kobieca kiedy jest ZADBANA (nikt nie mówi o tapecie), gustownie się ubiera, okazuje TROSZKĘ niezaradności, nie rzuca cały czas "kurwami" i jest niezależna (bardzo ważne).
Powinnam podkreślić, że nie mówimy o kumplece, bo jeżeli relacja jest prawidłowa, to on prawie(!) nigdy nie spojrzy (niestety) na nią jak na kobietę.
Ostatnio edytowany przez Sandey (2009-11-19 13:03:03)
Offline
Sandey napisał(a):
okazuje TROSZKĘ niezaradności
Nigdy w życiu!!
Offline
To jeszcze zależy, kto i przez co rozumie TROSZKĘ niezaradności. Wątpię, by dziewczyna np. podniosła 40 kilogramowe zakupy i poszła w świat. Są rzeczy, które NIESTETY przechodzą nas same. To też tyczy się nawet facetów.
Offline
Kyofu, bez przesady. To chyba naturalne, że to facet jest taki wołem ;]
Offline
Sandey napisał(a):
okazuje TROSZKĘ niezaradności, (...) i jest niezależna (bardzo ważne).
em... jak moze być "niezaradna" i niezależna jednocześnie?
niech mi ktoś to wyjaśni
Offline
Nie wiesz???? Na przykład: potrafi sama przyrządzić trudną do przyrządzenia potrawę w rekordowym czasie i bez żadnych pomyłek, ale niosąc ją do jadalni potknie się o rurę od odkurzacza... no i masz babo placek... to taki najprostszy przykład
Offline
Bardziej mi chodziło, o to, żeby nie było cały czas "Ja to zrobie sama! Nie potrzebuję Twojej pomocy" bo to jest naprawde wkurzające ;/ A niezależna? Że ma swoje życie oprócz ciągłego siedzenia razem i nie potrzebuje jego opinii w każdej głupocie, takiej jak kolor bluzki na przykład.
W końcu społeczeństwo od maleńkości przygotowuje nas do jakiejś roli i dlaczego nie warto pokazać się ze strony tej mniej zaradnej? ... Kiedyś taka byłam i ... byłam nazywana królową śniegu lub ryba ;ppp
Offline
Irene napisał(a):
Sandey napisał(a):
okazuje TROSZKĘ niezaradności
Nigdy w życiu!!
BUAHAHAHAHA XD
Haruśka napisał(a):
Sandey napisał(a):
\
W końcu społeczeństwo od maleńkości przygotowuje nas do jakiejś roli \ZE HEE?
Fuck the system baby!
Yeah ! \m/
A moi znajomi nie lubią niezdarnych dziewczyn i co? n_n
A co ma do tego kobiecość? Kill nie schodź z tematu - Kyôfu
Offline
Po pierwsze moja opinia była "moją opinią", wynikła z moich obserwacji, z opinii moich kumpli na przestrzeni ładnych paru lat. Nie podałam jedynie-słusznej definicji "kobiecości".
A to, że Killer, masz takich świetnych pod tym względem znajomych, to tylko pozazdrościć ;D
Offline